Siedemnasty
12 LIPIEC 2012
Napisane przez smitchies w Opowiadania
13 Komentarze
Siedemnasty
Rozmowanie trwała długo. Cambria chciała się tylko upewnić czy wszystko dobrze iwybadać sytuację. Czy aby na pewno jest w domu i czy nie ma nic ważniejszego doroboty. Lot miał trwać kilka godzin więc zaopatrzyła się w sprzęt do słuchaniamuzyki i dobrą książkę. W międzyczasie dostawała mnóstwo wiadomości od swojegonarzeczonego. Wręcz bombardował ją przepraszającymi wiadomościami a Ona niechciała nawet tego czytać, miała dosyć jego natrętnego zachowania i wyłączyłatelefon by nie przeszkadzał jej w podróży.
Szybko zasnęła przyulubionej książce, była wyczerpana kłótnią oraz całym tym zamieszaniemzwiązanym ze ślubem. Gdy tylko przebudziła się niecałą godzinę później dostałaniesamowitego olśnienia. Jak mogła nie wpaść na to wcześniej? Teraz byłajeszcze bardziej pewna swego planu. Sądziła, że jest dopracowany i faktyczniebył. Wiedziała doskonale co zrobi gdy tylko będzie na miejscu i stanie twarzą wtwarz z jej byłym. Nie planowała przemowy. Nie widziała w tym sensu, bowiedziała, że gdy tylko nie pójdzie po jej myśli wszystko się zawali. Na spontanie. Pomyślała i pochłonęła jąnajlepsza składanka utworów jaką złożył jej J.
Byłopiękne południe. Pogoda zapowiadała się wspaniale a żeby tego było mało dziśmieli swoją pierwszą rocznicę. Byli ze sobą dokładnie miesiąc. Tak szybko to minęło, w mgnieniu oka. Czułasię jakby byli ze sobą zaledwie chwilę. Nie zdążyła się nacieszyć ichrozkwitającym związkiem. Przyjaciele jej mawiali, że odkąd jest z nim w związkuto aż promienieje. I tak było. Wcześniej nie promieniała tak, że gdy ludzie jąwidzieli od razu się uśmiechali. Była raczej osobą zamykającą emocje w sobie.Nie lubiła okazywać szczęścia, smutku czy złości. Jej wyraz twarzy zawsze byłneutralny niezależnie od sytuacji. To się zmieniło gdy się poznali. Codzienniewstawała i kładła się z uśmiechem.
Przyjechałpo nią swoim niesamowitym wozem. Wysiadł z niego i ruszył w stronę drzwi.Przyglądała się mu zza okna, była oczarowana jego chodem, jego gracją z jakąsię poruszał i tym jak przy tym wyglądał. Można by rzec, że wyglądał jak aniołw ludzkim wcieleniu. […] Przyniósł jej kwiaty, na powitanie czule pocałował jejróżane usta, objął ją w pasie i swoim niesamowicie seksownym głosemwypowiedział najpiękniejsze słowa jakie tylko Ona mogła usłyszeć od Niego.Uwielbiała w nim wszystko, ale z biegiem czasu „wszystko” zaczęło robić sięcoraz bardziej irytujące.
Obudziłyją turbulencje co oznaczało, że zbliżali się do lądowania. Zapięła pasy ischowała wszystkie rzeczy do torebki. Wzięła kilka głębszych oddechów iwyjrzała przez okno. Dzień zapowiadał się nie najgorzej. Gdy samolotszczęśliwie wylądował wysiadła z niego i skierowała się po odbiór bagażu.Załatwiając wszystkie formalności złapała taksówkę i ruszyła do hotelu, wktórym chciała zarezerwować apartament.
Już kiedyś była w NowymJorku, nigdy jednak nie miała okazji porozglądać się po uliczkach tego miasta.Miała tyle planów co do pobytu tutaj jednakże miała jeden największy, który niemógł czekać. W hotelu wynajęła pokój, rozpakowała się i biorąc karteczkę zadresem wyszła zamykając za sobą drzwi. Serce biło jej niemiłosiernie szybko,chyba jeszcze nigdy nie była tak zdenerwowana. […] Trafił się jej naprawdę miłytaksówkarz, który od razu rozpoznał brunetkę. Wiedział kim jest i postanowiłpodwieźć dziewczynę za darmo w wyznaczone wcześniej miejsce. Spędziła z nimprzyjemne dwadzieścia minut, słuchając o jego wnukach, dzieciach, żonie iwymarzonym domku na przedmieściach. Żegnając się z nim obiecała, że na pewnokiedyś się jeszcze zobaczą. Nie koniecznie w takiej sytuacji.
Stanęłaprzed domkiem niewielkim, ale też nie najmniejszym. Wzięła kilka głębokichwdechów i ruszyła przed siebie. Weszła po schodkach i nacisnęła dzwonek dodrzwi. Swoje serce czuła w gardle, była zmęczona podróżą, ale wiedziała, że niemoże sobie tego od tak odpuścić. Chwilę później przed nią stanął brunet. Niekrył zdziwienia na swojej twarzy. Był tak zaskoczony wizytą swojej byłejdziewczyny, że nie zorientował się iż stoi przed nią w samym ręczniku owiniętymw biodrach. Ona – widać było – zarumieniła się lekko i spuściła głowę. Bezzastanowienia wpuścił ją do środka i zamknął drzwi – nadal ze zdziwioną minął.
- Cześć. – powiedziałacicho, na tyle, że ledwo usłyszał. Rozejrzała się po pomieszczeniu, zwykłyprzedpokój chociaż… coś w nim było. Jasne ściany, dywan, zdjęcia. Nie zwykłezdjęcia… ich zdjęcia.
- Cześć, um… -westchnął. – Troszkę mnie zaskoczyłaś swoją wizytą. Jak widać. – pokazał nasiebie i podrapał się po głowie. Uśmiechnęła się lekko i spojrzała mu prosto woczy.
- Przepraszam, że taknagle. Ja… po prostu musiałam się z Tobą zobaczyć. – nie była pewna swoichsłów. Wiedziała, że pewnie będzie tego żałować, ale wstała i podeszła do niegotak blisko, że stykali się ciałami. Wspięła się na palcach i lekko musnęła jegousta swoimi. Szybko jednak zakończyła ten pocałunek, nim brunet zorientował sięco się właśnie stało. – Przepraszam. – zagryzła wargę i zrobiła kilka kroków wtył. To bardziej go zadziwiło niż sama wizyta Cambrii. Mimo wszystko byłniesamowicie szczęśliwy. To co właśnie miało miejsce wywołało u niego niesamowitąsatysfakcję. – Tak czy inaczej. Przyjechałam tutaj ponieważ dowiedziałam sięczegoś tuż przed moim ślubem i już sama do końca nie wiem co o tym wszystkimmyśleć.
- Dobrze więc… o cochodzi? – spytał się pokazując jej ruchem ręki aby weszła do salonu i usiadłana kanapie. Tak zrobiła. – Chcesz coś do picia?
- Nie… nie chcę Cizająć dużo czasu.
- Spokojnie, dzisiajnie mam nic w planach. – uśmiechnął się lekko.
- W takim razie wodępoproszę. – kiwnął głową i zniknął za ścianą. Ona w między czasie rozejrzałasię po salonie. Urzekło ją jedno zdjęcie stojące na komodzie. Podeszła bliżej, byłooprawione w ramkę, którą Ona zakupiła gdy jeszcze byli parą. Zdjęcieprzedstawiało ją i Justina z małą kuzynką bruneta. Wyglądali słodko, że ażprzez chwilę zapragnęła dziecka. Uśmiechnęła się pod nosem i przejechała opuszkiempalca po postaci chłopaka. Gdy zorientowała się, że brunet zmierza do salonuszybko usiadła na kanapie. Chłopak podał jej szklankę i uśmiechnął sięprzepraszająco. Zniknął ponownie na kilka minut.
Byłniesamowicie szczęśliwy z powodu wizyty Cambrii. Może tego nie ukazywał, aleczuł się w połowie tak jak dawniej. Szybko wskoczył do pokoju, wziął wcześniej przygotowanyt-shirt i spodnie po czym zniknął za drzwiami łazienki. Ubrał się i psiknął sięulubionymi perfumami. Włosy zostawił w nieładzie. Nie miał zamiaru gdziekolwieksię ruszać.
Wziął kilka wdechów iwszedł do salonu, w którym się znajdowała. Mimo tego, że uciekł z Los Angelesby jej nie widzieć, teraz czuł się naprawdę szczęśliwy, że ją widzi. Kto wieczy nie było to spowodowane wcześniejszym pocałunkiem?
- No więc…? – usiadł naprzeciwkoniej i wpatrywał się w nią wyczekująco.
- A tak. – poprawiła bluzkęi wzięła głęboki wdech. – Od jak dawna znasz się z Markiem? – spytała. Mina muzrzedła, ale mimo to postanowił odpowiedzieć na zadane pytanie.
- Długo dosyć. Nawetnie wiem, ale mogę spokojnie powiedzieć, że znaliśmy się zanim Cię poznałem. –jego odpowiedź była szczera Ona zaś miała teraz wielki mętlik w głowie. Niewiedziała czy to co teraz powie będzie na miejscu, ale musiała wyrzucić zsiebie wszystko to co ją męczyło.
- Wiesz… tak naprawdęto wolałam abyś to Ty był na jego miejscu. To od Ciebie chciałam nosićpierścionek na palcu. – spuściła głowę. – Niestety wyszło jak wyszło, to ja odeszłami czasu nie cofnę. Kto wie może i lepiej. – wzruszyła ramionami. – Tak czyinaczej chciałam się dowiedzieć czy odkąd z nim jestem… to czy mówił Ci coś namój temat.
- Nie. – zamilkł nachwilę. – Nie nic nie mówił. W zasadzie to odkąd z Nim jesteś to rozmawiałem znim tylko jeden raz. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego więc teraz łączy nastylko i wyłącznie praca. – kiwnęła głową na znak, że zrozumiała i wstała zkanapy. Niepewnie podeszła do niego i nachyliła się nad nim po chwili muskając powoli jego usta. Objął ją wpasie i posadził na swoich kolanach nie przerywając pocałunku. Marzył o tym odbardzo dawna. Nie pamiętał dokładnie kiedy czuł coś tak wspaniałego. Kochał Ją.Wiedział to w stu procentach. […] Oplotła swoje nogi w jego pasie a On wstał ilekko obijając się o ściany skierował się do sypialni gdzie delikatnie położyłją na łóżku. Robiło się coraz goręcej, na podłodze lądowały poszczególne częścigarderoby aż oboje zostali w samej bieliźnie. Chwilę przyglądała się umięśnionemutorsowi swojego byłego aż w końcu spojrzała w jego czekoladowe oczy. Czuła, żepowoli w nich tonie.
- Brakowało mi tego. –odezwała się a po chwili wróciła do przerwanej czynności. Zaczęła całować torschłopaka od góry do dołu. Chciała tego bardziej niż ktokolwiek inny.Zdecydowała się na ten krok. On był pełen negatywnych myśli. Przecież niedługo wychodzi za mąż. Myślał. Chociaż był przekonany, że po tymwszystkim zdecyduje się jednak do Niego wrócić.
Zrobili to, było imdobrze. Od bardzo dawna nie czuli tej namiętnej atmosfery pomiędzy sobą. Czulisię doskonale wiedząc, że są obok siebie. On napawał się zapachem jej ciała iwłosów, Ona oszołomiona leżała wtulona w jego klatkę piersiową czując bicieserca, które – była pewna – biło dla niej. […]
Późniejodwiózł ją do hotelu. Pożegnali się całusem i wrócił do siebie. Chciał aby zatrzymałasię u Niego lecz upierała się, że to nie jest konieczne. Dopiero po fakcie, gdyzostała sama zaczęła czuć wstręt do samej siebie. Taki miała plan – chciała pokazaćmu, że Go kocha, że chce aby ten niedopuścił do ślubu – z tego wszystkiego wyszło na to, że jest ladacznicą.Kochała się ze swoim byłym chłopakiem wiedząc, że ma narzeczonego, który czekana nią w Los Angeles. Fakt – byli pokłóceni, ale to nie zmienia faktu, że Gozdradziła. Gdyby tak pomyśleć przez chwilę – On zdradził ją również. Nie powiedziałjej o tym, że zna Justina… o tym, że się przyjaźnili i o tym, że pracują zesobą. Po takich przemyśleniach jej poczucie winy gasło chociaż nie do końca.Nadal czuła się winna, ale nie na tyle, żeby powiedzieć o tym wszystkimMarkowi. Po co miał się dowiedzieć tuż przed ślubem. Zniszczyłaby tylkowszystko to, co przygotowali rodzice nie tylko jej, ale też swojego przyszłegomęża a wie doskonale, że nie wybaczyłby jej czegoś takiego.
__
No więc rozdział pojawia się zdecydowanie szybciej niż poprzedni także myślę, że kolejny pojawi się równie szybko. Dziękuję Wam, że jesteście ze mną. Jest do dla mnie naprawdę ważne i mimo, że z Onetem się tak trudno współpracuje to nie opuszczę Was. Na pewno nie w najbliższym czasie. :)